Opowieści florenckie kolejny odcinek

 Po sporym chodzeniu i zwiedzaniu ogrodów nadszedł czas na samo wnętrze pałacu Pitti. Nie ukrywam, że wnętrza też są u mnie  na czołowym miejscu . Lubię oglądać te kapiące od złota i zbytku sale. 

I tym razem było, co oglądać. Sale miały różne nazwy związane często z mitologią jak na przykład Sala Apolla czy Sala Iliady. 

Szczególnie lubię patrzeć do góry. A  tu sufity pełne malowideł były wspaniałe. 

To zapraszam na wolniutki spacer po komnatach pałacowych. 



Na pierwszy ogień poszła cudowna biała sala balowa z równie cudownym kandelabrem 


Widok z okna na ogrodowy amfiteatr. 


                             

                             
A to podobno jeden z najpiękniejszych stołów w Europie. Zresztą stoły tez przyciągały moją uwagę. 


Jak i ogromne porcelanowe wazy.




Pierwszy sufit.
Kolejny sufit.


A potem wszystkiego dostatek.... 























A teraz łazienka Napoleona


















Drzwi i ich fragment









Raffaello Santi 










Kolejny stół z mozaiką. 


Arcydzieł nie brakuje 





Chociaż na chwilę usiąść 

A tutaj reprodukcja i oryginał 






Na szczęście dla zmęczonych kiedyś musi nastąpić koniec zwiedzania. I właśnie ten dywan był ostatnim eksponatem. Wyszliśmy na dziedziniec i tutaj każdy usiłował znaleźć miejsce do siedzenia. Niewielka grupka zdecydowała się na spacer do kramów że złotem na Ponte Vecchio. 






 My nie. Dlatego kilka wcześniejszych fotek.

 Po odpoczynku wolniutko poszliśmy w kierunku Galerii i tam poczekaliśmy na powrót pozostałej grupy.

O czternastej czekał na nas obiad. Niedaleko Galerii w zaułku w pobliżu takiej oto ciekawostki.




To " drzewo pokoju".

Co na obiad w Toskanii?

Na przystawkę grzanki z chleba z oliwą i pomidorami. Tu informuję, że specjalnością Florencji jest chleb bez soli. W hotelu taki był i do obiadu także.

Na pierwsze danie pasta czyli makaron krótki  ( fusilli) z sugo pomidorowym z oliwkami czarnymi i zielonymi.

Na drugie pieczeń wieprzowa z jarzynką, którą zastąpiły pieczone młode ziemniaczki. Tak, tak innej jarzyny nie było. Ziemniaki to jarzyna obiadowa. 

Na deser biszkopt z kremem i bitą śmietaną.

Sił przybyło. Odpoczęliśmy i znowu poszliby te około 40 minut Lingarno do autobusu.

To było pożegnanie Florencji.

Na nas czekała jeszcze o siedemnastej przewodniczka po Arrezzo.

Ale o tym jutro.

Ciąg dalszy i ostatni nastąpi.

https://pozagranicamipolskialenietylko.home.blog/2022/05/27/27-maja-2022-r-piatek/



Komentarze

  1. Przepych zamku rzuca się w oczy. Myślę, że mieszkać bym w tkim zamku nie chciała, Wolę rzeczy prostsze i mniej błyszczące :-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. To sale reprezentacyjne, do prywatnych pomieszczeń z racji covida nie ma dostępu. Ale pewnie też przepych. Ja raczej też nie bardzo się widzę w takich wnętrzach. Chociaż, kto wie? Stroje z epoki mnie kręcą. A jak stroje to i wnętrza. Uściski

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne ! Lubię surowsze klimaty , ale sam fakt , że te cuda wyszły spod ręki największych mistrzów robi wrażenie. Zobaczyć to wszystko na żywo ! Bezcenne !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, to jest warte tego zmęczenia. Zobaczyć, to wszystko " na żywo. Buziaki

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

TYGIEL Z INTERNETEM LUTY/25

TYGIEL Z INTERNETEM maj/25 kolejny przedwyborczy

TYGIEL Z INTERNETEM MARZEC 2/25